Dlaczego nie warto hodować samych superkur czyli co daje nam różnorodność
Jest taka osoba w moim życiu, z którą bardzo dużo dyskutuje i od której bardzo dużo się uczę. Tak powstał artykuł, który ukazał w ostatnim numerze HR Business Partner – czasopismo .
Razem z Marta Megger (she/her) rozmawiamy o różnorodności.
Zderzamy perspektywy. Ja swoją w związku z programem Dostępny Design, gdzie mam przyjemność być jedną z ekspertek; Marta Megger (she/her) z kolei swoją z perspektywy osoby wspierającej firmy w tematach związanych głównie z sojusznictwem i językiem inkluzywnym z ramienia Grupa Stonewall.
Łączą nas również doświadczenia z różnych miejsc pracy, a ja dokładam swoją cegiełkę z punktu widzenia projektowania edukacji dla osób o różnych potrzebach (empatia matki 😉
“Różnorodność określa to, w jaki sposób ludzie się od siebie różnią, a różnimy się w wielu różnych aspektach. Bardzo często w kontekście biznesowym różnorodność kojarzy nam się włączaniem osób z grup mniejszościowych czy zagrożonych wykluczeniem. Mówi się więc często o osobach z niepełnosprawnościami, osobach ze społeczności LGBT+, osobach 50+ i oczywiście sytuacji kobiet oraz przeciwdziałaniu zjawiskom takim, jak szklany sufit czy gender pay gap.
Różnorodność jednak jest pojęciem znacznie szerszym i dotyczy wszystkich nas, wszystkich możliwych różnić w kontekście naszych elementów tożsamości, unikalnych doświadczeń, umiejętności, możliwości, stylów poznawczych czy uczenia się, talentów itp. To, co ważne i co bardzo chciałabym podkreślić – różnorodność w organizacji to tylko narzędzie niezwykle istotne.
Dbałość o różnorodność to szalenie ważny aspekt budowania inkluzywnych miejsc pracy, ale… No właśnie – kluczem jest koncentracja na inkluzywności i włączaniu, czyli tworzeniu takiego środowiska oraz takich warunków, w których z tej różnorodności będziemy móc w pełni czerpać. Różnorodność w organizacji nie jest zatem celem samym w sobie, kluczem jest to, co z tą różnorodnością dalej zrobimy”.