Pozytywne „efekty uboczne” coachingu.
Co może dać Ci indywidualny proces rozwojowy?
Po indywidualny proces rozwojowy sięga dziś coraz więcej osób. Wynika to nie tylko z oczekiwań, które stawia nam coraz szybciej pędzący świat, ale także z czysto ludzkiej – wewnętrznej – potrzeby zatrzymania się, zastanowienia się, wzięcia spokojnego oddechu. Bo przecież już za moment wracamy do codziennego biegu, biegu nierzadko z przeszkodami.
Do coacha idę po…?
No właśnie, po co? W zależności od tematu, klienci z reguły chcą skoncentrować się na stojącymi przed nimi wyzwaniami, by osiągnąć zamierzone rezultaty. Słowem, chcą dotrzeć do pożądanego przez siebie stanu docelowego. Często są to cele dotyczące rozwoju biznesu, równie często cele dotyczą rozwoju kompetencji menadżerskich. Jeszcze innym obszarem jest praca nad swoją życiową rolą czy misją oraz nad ścieżką kariery zawodowej. Istotą jest zmiana i chęć jej wdrożenia. Ważnym jest jednak wiedzieć, że oprócz postawionego przez klienta celu na proces coachingowy, klient uczy się przy okazji zmieniać swoje myśli, zachowania, postrzeganie świata. Dzieje się tak między innymi dlatego, że do swojej drogi zaprasza coacha, który tworzy z nim wyjątkową i niepowtarzalna relację. Relacja ta okazuje się być katalizatorem zmiany.
Pięć pozytywnych „efektуw ubocznych” procesu coachingowego.
1. Aktywne słuchanie.
Jedną z podstawowych kompetencji, w jakie wyposażony jest coach czy psychoterapeuta, jest aktywne słuchanie. Słuchanie takie najtrafniej określić można jako w pełni zaangażowane. Wyraża się ono w pełnej obecności, w atmosferze akceptacji i zaufania. Osoba potrafiąca aktywnie słuchać, słyszy nie tylko to, comówi druga osoba, ale zwraca uwagę na to, jak mówi. Ponad to zwraca uwagę na to, co niewypowiedziane oraz wsłuchuje się we własne odczucia, którymi dzieli się z rozmówcą.
Klienci procesów coachingowych często zauważają zmianę w sobie i mówią, że wreszcie zaczęli słuchać (małżonka, partnera, współpracownika, przyjaciela…), że na nowo nauczyli się koncentrować uwagę na drugim człowieku, bez ciągłych myślowych ucieczek do swojego wewnętrznego świata. Dzięki temu budują trwalsze relacje, czerpią z nich satysfakcje a rola
menadżera staje się lżejsza, potrafiąc prawdziwie angażować się w spotkanie z pracownikiem.
2. Zadawanie pytań.
Zdecydowana większość zdań, jakie wypowiada coach, to pytania. Prowokują one klienta do myślenia, poszukiwań zasobów, rozwiązań. Pomagają na nowo przyjrzeć się – nierzadko – fundamentalnym kwestiom życia tj. wartości, przekonania, sens życia.
Każdy z nas nieustannie prowadzi wewnętrzny dialog. Mówimy do siebie, formułujemy pytania, wyobrażamy sobie, jak mogliśmy inaczej się zachować w konkretnej sytuacji. Coaching uczy zadawania sobie takich pytań, które prowadzą do rozwiązań, które pomagają zrobić kolejny krok. To pytania nastawione na działania, na motywację i wartości. Dodatkowo, dbając o tzw. zdrową semantykę i zadawanie sobie wspierających pytań, zmieniamy sposób naszej komunikacji z ludźmi, zadając im pytania, okazując ciekawość i prowokując do myślenia.
3. Budowanie relacji.
Aktywne słuchanie, prowadzenie zdrowego wewnętrznego dialogu, zadawanie sobie i innym pytań (zamiast od razu stwierdzania „faktów”) – wszystko to wspiera budowanie zdrowych, satysfakcjonujących relacji. Już Arystoteles stwierdził, że „człowiek to istota społeczna”, a jakość relacji wpływa przecież na jakość życia. Coaching – poprzez specyficzną relację pełną zaufania, akceptacji, bezpieczeństwa i wiary w klienta – uczy takiego podejścia do drugiego człowieka. Uczy, że powyższe komponenty budują trwalsze relacje, w których obie strony są dla siebie ważne.
4. „Jak się do tego namówiłeś”, czyli radzenie sobie z prokrastynacją.
Coaching wiele wspólnego ma z Terapią Skoncentrowaną na Rozwiązaniach, która oprócz pracy nad przekonaniami, zakłada również metodę małych kroków oraz poszukiwanie konkretnych, wdrażanych rozwiązań. Sesja kończy się ustaleniem action planu klienta oraz zbadaniem, co może przeszkodzić w realizacji planu. Mówi się, że dobry coaching jest wtedy, gdy klient przestaje potrzebować coacha. Stawianie sobie realnych celów na drodze zmiany, gotowość do ich realizacji i świadomość czyhających zagrożeń wraz z wypracowanymi środkami zaradczymi to sposoby walki z wszechobecnie spotykaną prokrastynacją, czyli odwlekaniem zadań (a może nawet życia?) na tzw. jutro.
5. Świadomość siebie i bycie tu i teraz.
Kończąc pracę z klientem pytam go zazwyczaj o to, co stanowiło najwyższą wartość naszych spotkań. Ciekawe jest, że oprócz zmiany, nad którą pracowali i ją wdrożyli, mówią – niemalże zawsze – że czas sesji był czasem wyjątkowym. Wyjątkowym, bo wreszcie mieli czas dla siebie, czas na spotkanie się z samym sobą, czas na wyhamowanie i przyjrzenie się miejscu, w którym są i poszukaniu tego miejsca, w którym chcą być. Klienci doceniają, że mieli okazję poznać siebie na nowo i wiedzą teraz, co dalej chcą robić ze swoim życiem. Zaczynają zauważać swoje myśli, nabywają świadomość swoich emocji, potrafią je nazwać i z nimi pracować. W codziennym biegu potrafią na chwilę się zatrzymać, świadomie oddychać, skierować uwagę na swoje emocje, zauważać świat, ludzi, siebie…
Coaching to nie szkolenie.
Dokładnie. Pomimo, że coach pracuje z klientem na tzw. postawie, na jego celu, zmianie, motywacji, poczuciu sensu, to coaching sam w sobie nie jest treningiem umiejętności.
Opisane powyżej pozytywne „efekty uboczne” wskazują jedynie na dodatkową wartość, jaka płynie z pracy z coachem, a tak naprawdę – pracy z samym sobą przy czasowym (zwykle około półrocznym) wsparciu coacha. Warto nauczyć się spoglądać na swoje życie przez pryzmat akceptacji, możliwości, zaufania do siebie, karmiących relacji. A tego właśnie – przy okazji i nie wprost – można doświadczyć w indywidualnym procesie rozwojowym jakim jest coaching.